Giną bo zostali zindoktrynowani i święcie wierzą w brednie.

Dawne czasy pominę, skupię się na czasach współczesnych. Każda wojna w ciągu ostatnich 100 lat, była przekalkulowana wcześniej przez międzynarodowy kapitał. Dla tych ze świecznika (i nie mówię tu o prezydentach-marionetkach) wojna to jest rodzaj biznesu, porządkowania spraw i przygotowania podłoża pod nowe interesy. Za Hitlera żydowskie koncerny z USA przez cały czas trwania wojny, prowadziły ożywioną i niczym NIE zmąconą wymianę handlową z np. IG Farben. Biznes szedł pełną parą. Kiedy ich ziomkowie ginęli w obozach zagłady, oni kosili kasę. W czasie nalotów dywanowych samoloty skrzętnie omijały te fabryczki.

Późniejsze wojny i eksperymenty były wywoływane z patriotycznych(sic!) pobudek oraz w imię pokoju(sic!). To była oczywiście prawda dla plebsu. W rzeczywistości chodziło o przestrzelanie nagromadzonych przez całe lata wyścigu zbrojeń militarnych zabawek i eksperymenty oczyszczania terenu. Takim sztandarowym eksperymentem była rzeź w Rwandzie. Przez 7 p********** lat, trwała zakrojona na szeroką skalę indoktrynacja ludności cywilnej. Siew okazał się nad wyraz bogaty. W ciągu 3 miesięcy zarżnięto maczetami 1 mln istnień ludzkich i jednocześnie pobito rekord holokaustu pod względem tempa. Przez cały czas trwania rzezi, ONZ zawszona organizacja globalistów we wszystkich dokumentach unikała jak ognia słowa "ludobójstwo", wstawiając w jego miejsce określenie "akty ludobójstwa". Ta subtelna różnica zwalniała ten czarci pomiot od jakiegokolwiek działania. Eksperyment się udał.

I tak jest z całą resztą. W najwyższym kręgu określa się cel, a resztę stworzenie atmosfery i dalsze działania pozostawia ciemnocie. Młodzi ludzie wierzą w ten kretynizmy i potem za to płacą swoim zdrowiem i życiem.